
„Proszę pana, za te pieniądze rok temu miałabym apartament z widokiem na morze!” – usłyszałem w słuchawce.
A ja oferowałem mieszkanie z widokiem na… złomowisko.
Tak, dobrze czytacie. Złomowisko. Celowo umieściłem film pokazujący ten „malowniczy” widok w ogłoszeniu. Po co tracić czas na rozczarowanych klientów, gdy mieszkanie jest trzy godziny jazdy stąd? A że był to szczyt pierwszej fali p@ndemii, to i tak zainteresowanie było znikome.
„Teoretycznie jest jeszcze aktualne” – odpowiedziałem na telefon jednego dnia.
„Teoretycznie?”
„Ktoś niby jest już zdecydowany, ale musi sprzedać swoje mieszkanie…” – delikatny blef zawsze się przydaje.
Umówiliśmy się na sobotę. „Na dwunastą i trzynastą już mam kogoś umówionego, mogę zaproponować czternastą” – kolejny blef. W końcu pandemia, więc lepiej stworzyć wrażenie zainteresowania.
Gdy przyszli, zaproponowałem spacer po schodach zamiast windy. Nie bez powodu. Klatka schodowa była naszym ukrytym asem – podświetlenia, tapety z miejscowymi widokami, drewniane wykończenia.
Widziałem, jak ich oczy się rozszerzyły.
Ale potem przyszedł moment prawdy. Widok z okna.
„Atrakcyjna cena? Za to?” – kobieta (wyraźnie główny decydent) nie kryła rozczarowania.
„A z ciekawości, dlaczego rok temu nie kupiliście tamtego apartamentu?” – zapytałem niewinnie.
„Bo człowiek głupi był, trzeba było kupować…””A wie Pani ile teraz kosztują tam mieszkania?”
„Ze sto tysięcy więcej…” – westchnęła. „Ale ten widok to masakra!”—Czy autor historii przekonał klientów do zakupu? Jaką strategię zastosował?
Poznaj zakończenie tej historii – skomentuj ten wpis – to wyślę Ci link.
Napisz komentarz